Niszczyciel nie jest Bowie (i to jest dobra rzecz)
Nowa płyta Destroyera, „Trouble in Dreams”, ma tę cudownie gorącą piosenkę zatytułowaną „Plaza Trynidad”, która zawiera wiersze: „Zostałem złapany w środku. Wojna światowa/tym razem było gęste światło vs. Azure/Byłem wysoki jako latawiec, nigdy nie wracałem dziś do domu/i nie mogłem uwierzyć, jak głośno było. . . ” I to nie jest okładka Bowiego. Ale święty Chrystus to brzmi jak jeden.
Tylko najbardziej poinformowani fani niejasnych niezależnych zespołów pamiętają, że Dan Bejar jest kolejnym odległym od nowych pornografów, zespołu, którego wyjście zawsze było nierówne, i którego zawód solo nigdy nie eksplodował ani nie wykazywał tak dużej gwarancji, jak Neko Case Case lub A.C. Newman. Jego pisanie piosenek często wydaje się zamiar włożyć kciuk w oku, przeciwstawiając się dotknąć palców u stóp. Ostatni album niszczyciela „Ruby niszczyciel”, był około połowy dobry i w połowie WTF?!? Chociaż istnieją pewne podobieństwa, „Trouble in Dreams” jest znacznie wyjątkowym dziełem, ponieważ wydaje się mieć tezę.
„Trouble in Dreams” zaczyna się od „Blue Flower/Blue Flame”, psychodelicznego/t-rex dżem, który jest natychmiast chwytliwy i chwytliwy, nawet będąc niejasnym i bez riffowym. O czym jest piosenka? Brak pomysłu. „Blue Flowe Blue Flame,/Kobieta o innym imieniu nie jest kobietą/Powiem ci, co sugeruję, może nie za dziesięć sekund, a może nigdy”. To zasadniczo cały tekst. Ale usłyszysz to raz i utknie z tobą.
Większość piosenek przenosi się bez dobrze zdefiniowanych narożników lub granic, bez oczywistego początku lub końca, a jednak cała praca wydaje się spójna, choć retro. To jest najmniej dziwaczny, wiele dostępnych albumów Dan Bejar, jaki kiedykolwiek słyszałem, ale tylko jeśli rzucisz go z powrotem w czasie do 1978 roku. To Bowie, to Devendra Banhart, to Dylan, to Marc Bolan, to Mott the Hoople, to Moby Winogrono . . . Niektórzy mogą to nazwać Shoegazer, ale w tym przypadku nie jest to trafny pseudonim dla płyty tak opartej na akustycznym fortepianie i gitarze oraz pozbawionym szybującego wokalu. Bejar nie śpiewa opuszczonych piosenek miłosnych, robi. . . Cóż, nie jestem pewien, co robi, ale to niesamowite.
To jeden z najlepszych albumów roku. Na niezależnym polu rockowym, które staje się przepełnione okładkami, hołdami i innymi projektami całkowicie pochodnymi lat 70. XX wieku, Bejar stworzył projekt, który patrzy na tę epokę, obejmuje go i wprowadza do podwójnej dekady. Rezultatem jest album, który jest całkowicie oryginalny.
Kup w Amazon
Plaza Trynidad
Pierwszy wschód słońca Libby
Pokrywa bonusowe:
Moonage Daydream-The White Stripes (David Bowie)
Wszystkie młode dynie z kadłubami (Mott the Hoople)